20111125

Po pierwsze-nie wyrzucaj!

Ponoć w modzie wszystko już było. Ostatnimi czasy przeżywamy reminiscencje wzorów z lat 70., 60...Pierwsza dekada dwudziestego pierwszego wieku upłynęła w rytmie remixów hitów Izabelli Trojanowskiej i wszyscy rzucali się najpierw na vintage z lat osiemdziesiątych, a następnie na odzież z sieciówek, które błyskawicznie podchwyciły ten trend. Był już grunge, punk, minimalizm z lat 90. ...Nic więc dziwnego, że projektanci coraz bardziej zawężają swoje poletko poszukiwań i zaczynają inspirować się wzorami sprzed trzech czy czterech sezonów.

Gdy w 2007 roku Prada nieśmiało zasygnalizowała w swojej kolekcji tzw. ombre trend, czyli modę na cieniowane tkaniny, przypominające te odbarwione od słońca albo wybielacza, było tylko kwestią czasu kiedy ulica zacznie wybielać lub kolorować, dając swoim koszulom czy t-shirtom drugie, modniejsze życie. 2 lata później w wiosennych kolekcjach trend tie-dye zyskał o tyle mocną pozycję, że blogerzy z całego świata prześcigali się w pomysłach na najoryginalniej odbarwioną część garderoby. Ja z lenistwa zaszedłem do najbliższego sklepu i znalazłem tę koszulę, która przeceniona wisiała sobie smętnie wśród innych letnich rzeczy. Założyłem ją może raz,bo tak to już bywa z największymi hitami - w nadmiarze są niestrawne. Oglądając od stycznia pokazy na wiosenny sezon, w maju już czuję przesyt najnowszych/najmodniejszych propozycji mając wrażenie, że zostały już do cna wyeksploatowane przez tych szybszych i modniejszych ode mnie. Koszula poszła w odstawkę i tylko jakimś cudem ostała się na dnie szafy. Siedzący we mnie chomik kazał poczekać jej na lepsze dni. Przez ten okres niebytu wydawała się tragicznie niemodna i absolutnie nie do noszenia. I gdyby nie Phillip Lim pewnie ciągle bym tak uważał. Gdy zobaczyłem jego pokaz na nadchodzącą wiosnę pierwsza moja myśl - genialne. Druga - już gdzieś to widziałem. Trzecia - i tak nic podobnego nigdzie nie znajdę. I nagle olśnienie, przecież nie muszę szukać, ja już to mam! Z pewnym wzruszeniem wyciągnąłem moją cieniowaną koszulę z ciemnego kąta, chwaląc się w duchu za niespodziewaną w moim przypadku zapobiegliwość. Noszę już teraz, bo za dwa miesiące pewnie znów trafi na dno szafy. Ale tym razem zostanie złożona z należnym jej pietyzmem, bo pewnie posłuży znów za jakiś czas:)

phillip lim ss2012 - photos via style.com





1 komentarz:

  1. Takie perełki z szafy cieszą chyba najbardziej. W te wakacje znalazłam plisowaną spódnicę mały w pięknym odcieniu fuksji - w sklepie bym pewnie takiej nie dostała, a dzięki temu, że uniknęła wyrzucenia, była obiektem pożądania ;)

    OdpowiedzUsuń